Od czasu do czasu mam okazję do zrobienia kartki na tzw. "zamówienie". Nie jest to jakaś oszałamiająca ilość, jakaś jedna kratka miesięcznie (nie żeby jakieś kokosy), ale to jakoś zawsze tak przyjemniej jeżeli ktoś o mnie pomyśli. Jedynym problemem jest fakt, że od przynajmniej 3 miesięcy są to zawsze kartki ślubne. Staram się jak mogę, ale jakoś nudne się to stało i z leksza monotematyczne. Ileż można kombinować z ramką, jasnym kwiatkiem itp... Szczerze, to mam nadzieję, że ta była w tym roku ostatnia.
I inne popełnione (jak ja nie znoszę tego zwrotu) w tym roku:
Tak, wiem tragiczne zdjęcie, ale pogoda wtedy była równie tragiczna...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz